poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 12.

*Serine*
Spojrzałam na swoją komórkę, która dzwoniła już 3 raz w ciągu 10 minut.
- Powinnam odberać. - powiedziałam do siebie wpatrując się w świecący ekranik. Delikatnie podniosłam telefon i spojrzałam na numer, który się wyświetlał. Dzwonił Kai. Nie wiedziałam czego on ode mnie chce. Przesunęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- Hej. - powiedział męski głos z drugiej strony. Nie odpowiedziałam nic. - Chciałem Ci odpowiedzieć na Twoje zaproszenie. - powiedział. Chwila ciszy.
- I? - zapytałam poddenerwowana. Usłyszałam wypuszczane powietrze w słuchawce.
- Chętnie z Tobą pójdę. - odpowiedział Kai. Moje serce urosło o 100%. W tej chwili nie liczyło się nic, tylko to, że Kai chce ze mną tam iść. Może w końcu zrozumiał, że Shus nie jest odpowiednią dziewczyną dla niego.
- Cieszę się. - powiedziałam starając się uspokoić, ale na nic się to zdało. Byłam szczęśliwa.
- A kiedy te urodziny? - zapytał.
- W następny piątek. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- No dobrze. - powiedział. - A! I Serine, jeszcze jedno. - zawahał się.
- Tak? - spytałam delikatnie. Chwilę się nie odzywał. Nie wiedziałam dlaczego. Znowu usłyszałam wypuszczane powietrze. Głęboki wdech.
- Co dzisiaj robisz? - zapytał po chwili ciszy. Wstałam z sofy, na ziemię upadła otwarta paczka chipsów, wysypało się ich trochę, ale w tej chwili nie zwróciłam na nie uwagi.
- Emm. Nic, tak szczerze, planowałam zrobić sobie seans filmowy. Wiesz pełno popcornu, coli, fastfoodów i nieśmiesznych komedii. - zaśmiałam się.
- To co Ty na to abym przyłączył się  do ciebie? - na twarzy miałam tak szeroki uśmiech, że policzki zaczynały mnie boleć.
- Chętnie. - odpowiedziałam beznamysłu.
- O której mam być? - zapytał. - Albo nie. Będę o 19. Bądź gotowa. - powiedział nim zdążyłam mu coś powiedzieć. Jego pewność siebie sprawiła, że na policzkach pojawiły mi się rumieńce.
- Dobrze, będę. - odpowiedziałam. Do chłopaków zazwyczaj byłam twarda, zdeterminowana, oschła, ale ten brunet sprawił, że moje kolana miękną gdy tylko słyszę jego głos.
- To do zobaczenia Sisi. - powiedział i nie dając mi odpowiedzieć rozłączył się. Usiadłam na sofie, trzymając komórkę na kolanach. Wpatrywałam się w telewizor.
- Taaak! - krzyknęłam na cały dom. Szybko wstałam i zaczęłam tańczyć. Byłam niezmiernie szczęśliwa. - Ale zaraz. - powiedziałam do siebie. - Co ja mam na siebie założyć? - załamałam się.

*Shus*
Wybiegłam na dwór nie oglądając się za siebie. Nie wzięłam kurtki ani torebki. Wszystko zostało w środku. Nie chciałam tam wchodzić, ale też nie mogłam zostawić tam wszystkich swoich rzeczy. Gdy się odwróciłam zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który trzymał moje rzeczy. Uśmiechnął się. W tamtej chwili w mojej głowie zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Jakieś przebłyski. Dziewczynka na ulicy, chłopiec, który ją ratuje przed ssamochodem, drugi chłopiec, który ubiera ją w jego kurtkę. Potem spacer z psem i z tym chłopcem od kurtki. Patrzyłam się w ziemię, a wspomnienia z dzieciństwa do mnie wracały. Upadek z huśtawki, skręcona kostka. Odwiedziny chłopców. Kwiaty od tego chłopca od kurtki. Powoli fragment po fragmencie przypominały mi się lata dzieciństwa. Poczułam silny ból głowy. Zakręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Spojrzałam na chłopaka.
- D.O. - powiedziałam i upadłam.

*D.O.*
Powiedziała moje imię. Przypomniała sobie mnie. Moja radość nie trwała zbyt długo, ponieważ zaraz po tym jak wypowiedziała moje imię upadła na ziemię. Rzuciłem wszystko co miałem w dłoniach na ziemię i w sekundzie złapałem dziewczynę za nim zdążyła upaść. Wziąłem ją na ręcę i wniosłem do środka.
- Chanyeol! - zawołałaem. - Szybko! - krzyknąłem kładąc Shus na sofę w salonie. Brunet szybko zbiegł na dół. Zobaczył, że pochylam się nad brunetką.
- Coś Ty jej zrobił?! - krzyknął podbiegając do mnie i do niej i odpychając mnie od niej.
- Nic. - powiedziałem stanowczym głosem. - Powiedziała moje imię i zemdlała. Nie wiem dlaczego. To nie moja wina! - krzyknąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Co Ty powiedziałeś? - zapytał Chan.
- Że to nie moja wina. - powiedziałem łapiąc się za głowę.
- Nie to. Wcześniej. - powiedział zamyślony.
- Że powiedziała moje imię. - powiedziałem uważnie patrząc na chłopaka.

*Chanyeol*
- Pamięta cię. - powiedziałem nie patrząc na niego. Zabolało mnie to. Jego pamięta, ale tego co było między mną, a nią już nie. Nie pamięta mnie, ale jego tak. Wstałem, odwróciłem się do nich plecami i poszedłem na górę. Trzasnąłem drzwiami z całej siły. Złapałem ramkę ze zdjęciem. Ze zdjęciem sprzed 5 lat. Gdy ja i Shus byliśmy na wakacjach. Tylko ona i ja. Wtedy pierwszy raz powiedziałem jej, że ją kocham, co trwa do dzisiaj. Byliśmy szczęśliwą parą przez 2 lata, a potem zdarzył się ten cholerny wypadek. Gdybyśmy się wtedy nie pokłócili na pewno by się to nie zdarzyło. Gdybym był wtedy przy niej.
- To wszystko moja wina! - krzyknąłem z całych sił i wtedy na łóżku zobaczyłem to. Tego nie powinno tam być.

1 komentarz:

  1. O luju, czyżby Shus i D.O.?
    Matko, super rozdział, a zwłaszcza ta część z Kaiem i Norene *u*. Czekam na kolejny z niecierpliwością, OHORAT ♥

    OdpowiedzUsuń