Przerażenie mnie sparaliżowało. Patrzyłam swojemu oprawcy w oczy.
- Słuchaj. - wyssyczał mi w twarz. - Masz mi powiedzieć gdzie jest moja siostrzyczka, bo inaczej źle to się dla ciebie skończy. - szyja zaczynała mnie już boleć, na szczęście nie zaciskał dłoni, przez co moje oddychanie nie było utrudnione, ale ucisk był na tyle mocny, że na pewno zostaną mi porządne sińce.
- Nigdy nic ci nie powiem. - powiedziałam i splunęłam mu w twarz. Uderzył mnie. Moja prawa strona twarz mnie szczypała. Zamknęłam oczy. On był wariatem. Gdy już myślałam, że to mój koniec, poczułam ulgę. Ucisk na szyi zelżał. Myślałam, że umarłam.
*Shus*
Nie to nie może być prawda. Czyli ten dupek od początku wiedział kim jestem? Co za szmaciarz, mówiłam sobie w duchu.
- Pamiętasz go? - zapytał D.O.
- To nie tak, że pamiętam, ale mam sąsiada o tym imieniu. - powiedziałam spoglądając na Chana, który wpatrywał się w coś za oknem. - Hej ziemia do Chana. - powiedziałam i stuknęłam go w ramię. Chłopak potrząsnął głową i spojrzał na mnie.
- Tak? - spojrzał na D.O i z powrotem na mnie.
- Nie słuchałeś nas. - zaśmiał się D.O.
- Może skończymy o tym na dzisiaj? Zmęczony już jestem. - powiedział kładąc mi głowę na barku.
- Ja w sumie też. - powiedziałam, spojrzałam na Chanyeola. Był taki słodki. Potem spojrzałam na D.O. Kolejna osoba, w której życiu miałam jakąś ważną rolę.
- To ja już pójdę do siebie. - powiedział i wstał. Nachylił się nade mnę. - Dobranoc. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc. - powiedziałam z uśmiechem, a chłopak poszedł na górę. - Chan. Channie. - powiedziałam i ruszyłam barkiem. Jego głowa zsunęła się na moje plecy i zaczął chrapać. Zaśmiałam się, a brunet wtedy ugryzł mnie w plecy. - Ała. - zaśmiałam się wyginając plecy w łuk.
- To co robimy? - zapytał brunet, prostując się i patrząc na mnie.
- Zmęczony byłeś, chciałeś iść spać. - powiedziałam patrząc na niego i marszcząc brwi.
- Cii. - zaśmiał się. Objął mnie w talii. Odsunęłam się od niego, na tyle na ile pozwoliły mi jego ręcę śmiejąc się. Nachylił się jeszczee bardziej, położyłam się na plecach, a on zawisł nade mną.
- I co teraz zrobisz? - zaśmiałam się.
- To. - powiedział i pocałował mnie. Popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam co zrobić, ale jak na dzisiejszy dzień miałam już dość wszystkiego i chciałam się odstresować.
- Hmm. - powiedziałam patrząc na niego. - Tylko? - zapytałam śmiejąc się.
- Ooo, a co Ty taka chętna? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Za dużo mam na głowie, potrzebuję jakiegoś relaksu. - powiedziałam poważniej. Chłopak popatrzył na mnie. W końcu wstał, łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc do góry. Spojrzałam na niego pytająco.
- Nic nie mów tylko chodź. - powiedział i poprowadził mnie za sobą do swojego pokoju. Weszłam przed nim, a on zamknął drzwi i oparł się o nie. Odwróciłam się w jego stronę.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam. Wziął głęboki wdech. Powoli podszedł do mnie. Staliśmy strasznie blisko siebie. Nagle gwałtownie złapał moją głowe, wplutł swoje palce w moje włosy i zachłannie mnie pocałował. Wczułam się w ten pocałunek. Channie podczas tego pocałunku był bardzo pewny siebie. Popchnął mnie delikatnie do tyłu, szliśmy kawałek pochłonięci pocałunkiem póki nie poczułam za plecami ściany. Brunet oderwał się na chwilę ode mnie, po to tylko by zwalić z biurka wszystkie rzeczy na ziemię. Wziął mnie na ręcę i posadził na nim.
- Co Ty robisz? - zapytałam przerywanym głosem, gdy oderwałam się na chwilę od niego, po to by zaciągnąć trochę powietrza.
- Chciałaś trochę relaksu. - powiedział chłopak łapczywie łapiąc powietrze. Nie odpowiedziałam nic tylko złapałam go za głowę i zaczęłam dalej całować. W między czasie zdjęłam mu jego narzucany sweterek, zaczęłam odpinać guziki od swojej koszuli. Zdjęłam ją, nie odrywając się od chłopaka. Miałam pod spodem jeszcze bokserkę. Chan odsunął się na chwilę ode mnie. Zdjął swoją koszulkę, a potem moją. Znowu zachłannie zaczął mnie całować, uderzyłam głową w ścianę, ale ne zwróciłam na to uwagi. Nie w tej chwili, gdy jego ręcę błądziły po moim ciele. Delikatnie musnął moje piersi przez stanik. Objęłam go w szyi, gdy on zaczął sunąć dłońmi po moich plecach, gdy dotarł do zapięcia od stanika zatrzymał się. Pocałowałam go jeszcze mocniej dając mu znać, że ma się nie zatrzymywać. Po chwili mój stanik już leżał na ziemi. Zeszłam na ziemię. Rozpięłam rozporek przy jego spodniach. Odrywając się od pocałunku ściągnęłam mu spodnie razem z bokserkami. Jego członek był w całej okazałości nagi. Musnęłam go delikatnie. Pocałował mnie na ten gest w czoło. Złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko. Położył mnie pod sobą. Teraz całował delikatniej. Spokojniej. Poczułam, że dłońmi błądzi wokól mojej kobiecości. Złapał za moje koronkowe majtki. Chciał nimi delikatnie strzelić, ale pękły pod jego siłą pociągnięcia.
- Ups? - zapytał śmiejąc się. Było mi strasznie gorąco, a jemu zebrało się na żarty, ale mimowolnie uśmiechnęłam się. Wyrzucił gdzieś na ziemię, pozostałości materiału po moich majtkach. Znowu mnie pocałował. Pocałunkami zaczął zjeżdżać coraz niżej. Pocałował jedną pierś, potem drugą. I jechał niżej. Gdy był przy pasie, pocałował go wzdłuż. I zjechał niżej. Na ten gest zassałam mocno powietrze. Gdy on całował tak jakby moje drugie wargi, ja wiłam się z rozkoszy. Złapałam się mocniej psześcieradła. Tak mocno, aż palce mi zbielały.
- Chan.. Ja.. dłużej.. nie mogę... - wysapałam po chwili, gdy czułam zalążki budującego się orgazmu. Brunet przestał, znów przysunął się do mojej twarzy i pocałował mnie długo i namiętnie.
- Na pewno tego chcesz? - zapytał poważniej. Nie powiedziałam nic tylko kiwnęłam głową, on pocałował mnie. - Poczekaj, prezerwatywa. - powiedział mi w twarz z zamkniętymi oczyma.
- Nie. - przerwałam. - Nie musisz, biorę tabletki . - powiedziałam oddychając nie równo. Spojrzał na mnie. Oparł swoje czoło o moje. Dał mi krótkiego buziaka i wszedł we mnie. Obejmując go, wbiłam swoje paznokcie w jego plecy. Owinęłam nogi wokół jego bioder. Chłopak na początku delikatnie się poruszał, ale po chwili przyśpieszył tempo. Czułam, że była blisko szczytu. Po jego jękach i ruchach też wyczuwałam, że jest blisko. W końcu nie dałam rady dłużej się powstrzymywać. Doszłam jęcząc przy tym w jego usta. On wykonał jeszcze kilka pchnięć i podążył za mną. Położył się na mnie cieżko oddychając. Ja starałam się wyrównać oddech.
- Jesteś cudowna. - powiedział całując moją szyję.
- Ty również. - powiedziałam biorąc głębokie wdechy. - Ale przyznam ci, że twoja definicja relaksu bardzo mi się podoba. - zaśmiałam się. Gdy Chan już trochę się uspokoił, wyszedł ze mnie i oboje przykrył kołdrą.
- Kocham Cię Shus. - powiedział i pocałował mnie w czoło, obejmując mnie.
- Wiem, Channie, wiem. - powiedziałam i wtulona w jego tors zasnęłam.
Hahaha, seks to relaks xd. O boże, myślałam, że się posikam że śmiechu. Zajebisty, zajebisty i jeszcze raz mega. Czekam na 15 z niecierpliwością i wg WTF, Sehunnie bratem 0.0
OdpowiedzUsuńCzekam,ohorat ♥