Nie odzywałem się. Nie wiedziałem co powiedzieć. Wyobrażałem
sobie co jej powiem gdy tylko odbierze ode mnie telefon, ale w tej chwili
miałem pustkę w głowie.
- Halo? Jesteś tam? – usłyszałem jej głos jakby skądś z oddali.
- Shus. – w końcu odezwałem się. Miałem wiele rzeczy jej do powiedzenia. Chciałem jej wszystko wyjaśnić. Byłem szczęśliwy, że w końcu odebrała. Myślałem, że da mi szansę to wszystko wyjaśnić.
- Odebrałam tylko dlatego, żeby ci powiedzieć, że nic mi nie jest i, że jestem cała i zdrowa. Nie musisz się o mnie martwić. Mam kogoś kto zapewnia mi wystarczające bezpieczeństwo. – chciałem jej coś odpowiedzieć, ale nie dała mi szansy i się rozłączyła.
- Jestem cholernym idiotą! – krzyknąłem i z całej siły rzuciłem telefonem o ziemię.
*Shus*
Powoli odłożyłam telefon na stół patrząc się w jeden punkt. Nie wiedziałam na co się patrzę, po prostu mój wzrok był tutaj nie obecny jak i cała ja, oprócz mojego ciała. Zastanawiałam się czy porozmawiać z Luhanem czy nie. Cieszyłam się, że sprawa między Kaiem a Sisi się wyjaśniła, ale to nie wystarczyło, żeby poprawić mi humor. Miałam ochotę zadzwonić do Luhana i powiedzieć mu, że to nic, że mnie okłamał, ale wcale tak nie było. Myślałam, że coś do niego poczułam, ale gdy dowiedziałam się prawdy to wszystko w momencie wyparowało. Ulotniło się ze mnie niczym powietrze.
- Hej, mam nadzieję, że lubisz omlet z serem? – zapytał uśmiechnięty Chanyeol wchodząc do pokoju. Widząc moją minę od razu dobry humor zamienił w opiekuńczość. – Co się dzieję? – zapytał stojąc przede mną i patrząc na mnie. Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się.
- Nic. – powiedziałam i wstałam. – Pomogę ci. – powiedziałam z uśmiechem starając ukryć przed brunetem fakt, że jestem bliska płaczu.
- Dobrze. – powiedział podejrzliwie. – Robię teraz deser. – powiedział. Nie powiedziałam nic tylko skierowałam się do kuchni. Chłopak poszedł za mną. Usiadłam na blacie obok miejsca gdzie przygotowywał nam jedzenie. Zauważyłam, że chłopak robił jakieś ciasto. Nie wiedziałam, że umie piec. Chan podszedł do mnie. Ustał przede mną, dłonie miał brudne od mąki, ale i tak dotknął mojego nosa.
- Ej. – zaśmiałam się. Wzięłam trochę mąki w palce i rzuciłam mu nią w twarz śmiejąc się. – Oddałam. – zaśmiałam się i zasłoniłam twarz dłońmi, broniąc się przed brunetem.
- Nie ma tak łatwo. – zaśmiał się próbując oderwać moje dłonie od mojej twarzy. Delikatnie szarpiąc się z nim spadłabym z blatu. Złapał mnie i spojrzał mi w oczy. Poprawił kosmyk włosów, który zasłaniał mi oko. Zbliżył swoją twarz do mojej. Delikatnie potarł swoim nosem o mój, zamykając przy tym oczy. Westchnął.
- Dlaczego tego nie zrobisz? – zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Czego? – zapytał Chanyeol stając prosto, przy czym ja też musiałam ustać prosto. Nie puścił mnie. Nadal miał swoje dłonie na moich ramionach. Wiedziałam, że będę brudna, ale w tamtej chwili było to mało ważne. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Chciałam mu pokazać, że też tego chcę. Że nie będę się przed tym broniła. Chciałam poddać się temu uczuciu całkowicie.
- Dlaczego mnie nie pocałujesz? – powiedziałam kręcąc głową.
- Shus. – powiedział i spojrzał na ziemię. Puścił mnie, jego ręce zwisały teraz wzdłuż jego tułowia. Nie chciałam już dłużej czekać, aż on zrobi ten pierwszy krok. Złapałam go za tył głowy i przyciągnęłam do swojej. Delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Brunet powtórzył mój ruch. Objął mnie delikatnie w talii. Przysunął się do mnie, obejmując mnie całą. Zaczął mnie całować. Tak jak tego chciałam. Jak oboje tego chcieliśmy. Bynajmniej miałam taką nadzieję. Gdy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Jego uśmiech sprawiał, że nie czułam się stabilnie na nogach. Złapałam się go mocniej, ponieważ bałam się, że od nadmiaru emocji upadnę. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Czułam się idealnie. Wiedziałam, że to jest dobre. To co było między mną, a Chanyeolem było poprawne. Nie czułam się źle.
- Chodźmy do salonu. - powiedział brunet uśmiechając się do mnie, ale nie odwracając ode mnie wzroku. Skinęłam głową i poszliśmy do salonu, nadal się obejmując. Usiedliśmy na sofie. Przez pewien czas panowała kompletna cisza.
- Halo? Jesteś tam? – usłyszałem jej głos jakby skądś z oddali.
- Shus. – w końcu odezwałem się. Miałem wiele rzeczy jej do powiedzenia. Chciałem jej wszystko wyjaśnić. Byłem szczęśliwy, że w końcu odebrała. Myślałem, że da mi szansę to wszystko wyjaśnić.
- Odebrałam tylko dlatego, żeby ci powiedzieć, że nic mi nie jest i, że jestem cała i zdrowa. Nie musisz się o mnie martwić. Mam kogoś kto zapewnia mi wystarczające bezpieczeństwo. – chciałem jej coś odpowiedzieć, ale nie dała mi szansy i się rozłączyła.
- Jestem cholernym idiotą! – krzyknąłem i z całej siły rzuciłem telefonem o ziemię.
*Shus*
Powoli odłożyłam telefon na stół patrząc się w jeden punkt. Nie wiedziałam na co się patrzę, po prostu mój wzrok był tutaj nie obecny jak i cała ja, oprócz mojego ciała. Zastanawiałam się czy porozmawiać z Luhanem czy nie. Cieszyłam się, że sprawa między Kaiem a Sisi się wyjaśniła, ale to nie wystarczyło, żeby poprawić mi humor. Miałam ochotę zadzwonić do Luhana i powiedzieć mu, że to nic, że mnie okłamał, ale wcale tak nie było. Myślałam, że coś do niego poczułam, ale gdy dowiedziałam się prawdy to wszystko w momencie wyparowało. Ulotniło się ze mnie niczym powietrze.
- Hej, mam nadzieję, że lubisz omlet z serem? – zapytał uśmiechnięty Chanyeol wchodząc do pokoju. Widząc moją minę od razu dobry humor zamienił w opiekuńczość. – Co się dzieję? – zapytał stojąc przede mną i patrząc na mnie. Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się.
- Nic. – powiedziałam i wstałam. – Pomogę ci. – powiedziałam z uśmiechem starając ukryć przed brunetem fakt, że jestem bliska płaczu.
- Dobrze. – powiedział podejrzliwie. – Robię teraz deser. – powiedział. Nie powiedziałam nic tylko skierowałam się do kuchni. Chłopak poszedł za mną. Usiadłam na blacie obok miejsca gdzie przygotowywał nam jedzenie. Zauważyłam, że chłopak robił jakieś ciasto. Nie wiedziałam, że umie piec. Chan podszedł do mnie. Ustał przede mną, dłonie miał brudne od mąki, ale i tak dotknął mojego nosa.
- Ej. – zaśmiałam się. Wzięłam trochę mąki w palce i rzuciłam mu nią w twarz śmiejąc się. – Oddałam. – zaśmiałam się i zasłoniłam twarz dłońmi, broniąc się przed brunetem.
- Nie ma tak łatwo. – zaśmiał się próbując oderwać moje dłonie od mojej twarzy. Delikatnie szarpiąc się z nim spadłabym z blatu. Złapał mnie i spojrzał mi w oczy. Poprawił kosmyk włosów, który zasłaniał mi oko. Zbliżył swoją twarz do mojej. Delikatnie potarł swoim nosem o mój, zamykając przy tym oczy. Westchnął.
- Dlaczego tego nie zrobisz? – zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Czego? – zapytał Chanyeol stając prosto, przy czym ja też musiałam ustać prosto. Nie puścił mnie. Nadal miał swoje dłonie na moich ramionach. Wiedziałam, że będę brudna, ale w tamtej chwili było to mało ważne. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Chciałam mu pokazać, że też tego chcę. Że nie będę się przed tym broniła. Chciałam poddać się temu uczuciu całkowicie.
- Dlaczego mnie nie pocałujesz? – powiedziałam kręcąc głową.
- Shus. – powiedział i spojrzał na ziemię. Puścił mnie, jego ręce zwisały teraz wzdłuż jego tułowia. Nie chciałam już dłużej czekać, aż on zrobi ten pierwszy krok. Złapałam go za tył głowy i przyciągnęłam do swojej. Delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Brunet powtórzył mój ruch. Objął mnie delikatnie w talii. Przysunął się do mnie, obejmując mnie całą. Zaczął mnie całować. Tak jak tego chciałam. Jak oboje tego chcieliśmy. Bynajmniej miałam taką nadzieję. Gdy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Jego uśmiech sprawiał, że nie czułam się stabilnie na nogach. Złapałam się go mocniej, ponieważ bałam się, że od nadmiaru emocji upadnę. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Czułam się idealnie. Wiedziałam, że to jest dobre. To co było między mną, a Chanyeolem było poprawne. Nie czułam się źle.
- Chodźmy do salonu. - powiedział brunet uśmiechając się do mnie, ale nie odwracając ode mnie wzroku. Skinęłam głową i poszliśmy do salonu, nadal się obejmując. Usiedliśmy na sofie. Przez pewien czas panowała kompletna cisza.
- Wprowadź się do mnie. - powiedział brunet przerywając błogą ciszę.
Hahaha, Channie upadł na głowę xD. Chyba miał wypadek zamiast Shus :D.
OdpowiedzUsuń"To co było między mną, a Chanyeolem było poprawne", co to znaczy bo ja nie rozumiem, hah.
Czekam na kolejny, Ohorat <3