niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 15.

Poranek. Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Leżałam na prawym boku, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam twarz uśmiechniętego Chanyeola z tacą w ręku.
- Dzień dobry. - powiedział z uśmiechem. Odłożył tacę na stolik i dał mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam i podniosłam się. Oparłam się plecami o oparcie od łóżka. Chłopak podał mi jedzenie i usadowił się z drugiej strony obok mnie. Widok uśmiechniętego Yeola, sprawiał, że moje serce szalało z radości. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Wiedziałam, że go nie kocham, ale to uczucie, które towarzyszyło mi gdy na niego patrzyłam było nie do opisania.
- Smakuje? - zapytał uśmiechnięty brunet. Musiał być świeżo po kąpieli, bo z jego brązowych loków kapała jeszcze woda.
- Tak. - powiedziałam biorąc kolejny kawałek naleśnika do buzi. Uśmiechnęłam się do Yeola. Widać było, że jest szczęśliwy.
- Ykhym. - usłyszeliśmy od strony drzwi. W drzwiach stał Kyungsoo. Na widok jego uśmiechu zrobiło mi się ciepło na serduszku.
- Witaj Kyung. - uśmiechnęłam się. Wskazałam mu ręką, żeby usiadł obok mnie.
- Nie, ja tylko na chwilę i w dodatku do Chana. Można Cię prosić? - spojrzał na bruneta. Zdziwiona przełknęłam przeżutę już jedzenie. Yeol spojrzał się na mnie.
- Idź. - powiedziałam spokojnie i z uśmiechem na twarzy. Chłopacy wyszli na korytarz przymykając drzwi. Kłóciłam się wewnętrznie czy podsłuchać czy nie. Jednak ciekawość wzięła górę. Odłożyłam po cichu talerz na bok, podeszłam delikatnie pod drzwi. I próbowałam coś usłyszeć.
- Nie za szybko? - słyszałam zdenerwowany szept Parka.
- Moim zdaniem to odpowiedni czas. Zwłaszcza jeżeli mnie rozpoznała wczoraj. - powiedział cicho D.O.
- A jeżeli się przestraszy? Nie możemy jej kolejny raz stracić. Ja nie mogę. Nie poradzę sobie z tym. - powiedział zły Yeol
- Ciszej. - szepnął Kyungsoo. - To najwyższa pora. Po drugie chłopacy są już w hotelu, czekają tylko na mój telefon. - cisza. Można było wyczuć napięcie jakie panowało na korytarzu. Chan najwyraźniej zastanawiał się co zrobić. Ale jacy chłopacy? I czego miałabym się przestraszyć? - pomyślałam.
- Niech będzie. - słychać było w głosie, że Yeol niechętnie się na to 'coś' zgodził. Usłyszałam głęboki wydech. To D.O wypuścił powietrze.
- Cieszę się, że twoja odpowiedź jest taka. - słychać było ulgę w jego głosie. - Ty tęskniłeś za nią. Więc wyobraź sobie, że reszta chłopaków też. - powiedział spokojnie D.O.
- Tylko, że to ja z nią byłem przez 2 lata, a nie reszta chłopaków. - powiedział złym głosem Yeol.
- Dobra, nie denerwuj się, stary. - Kyungsoo próbował panować nad sytuacją, nie za bardzo mu to wychodziło.
- Dobra, wiesz co? Jeżeli ona ucieknie, zamorduję cię. - wysyczał Chan. - Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. - usłyszałam, że chłopak odwraca się, więc natychmiast wskoczyłam do łóżka. Wzięłam jedzenie i szybko dokończyłam ostatniego naleśnika. Gdy żułam ostatni kawałek naleśnika Channie wszedł do pokoju z ponurą miną, lecz gdy zobaczył, że mu się przyglądam od razu zmienił wyraz twarzy na uśmiech.
- Stało się coś? - zapytałam jak gdyby nigdy nic. Chłopak chwilę się zastanawiał.
- Nic poważnego. - odpowiedział po chwili.
- A, no okay. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Co dzisiaj robimy? - zapytałam. Byłam podekscytowana, a zarazem przerażona tym co usłyszałam z rozmowy chłopaków. Jak na razie wywnioskowałam tyle, że z Chanyeolem byłam 2 lata i, że mam kogoś poznać. To było dziwne. Dlaczego Yeol nie powiedział mi o tym, że byliśmy razem? - zapytałam sama siebie. To była główna rzecz, która zaprzątała mi myśli.
- Może wybierzemy się gdzieś dzisiaj? - zaproponował Channie.
- Chętnie. - wstałam z łóżka dając mu do ręki pusty talerzyk i szklankę po soku. - Ty posprzątaj, a ja idę się wykąpać. - zaśmiałam się. Dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam do łazienki. Przypomniało mi się, że przecież nie mam tu żadnych ciuchów. Wychodząc z łazienki chciałam krzyknąć z pytaniem czy ktoś zawiezie mnie do domu.
- Ja Cię zawiozę! - usłyszałam krzyk Yeola. Ten chłopak znał każdy mój ruch. Zaśmiałam się głośno.
- To na co czekasz? - krzyknęłam w jego stronę odwracając się w stronę schodów, a on w tym momencie pojawił się przede mną.
- I po co krzyczysz? - zapytał z uśmiechem. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo dał mi szybkiego całusa. - Jedziemy? - zapytał. Skinęłam głową, a brunet złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zbiegliśmy ze schodów, zdążyłam tylko złapać kurtkę i torebkę, w której były kluczę od mieszkania. Wybiegliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Yeola. Usiadłam po stronie pasażera. Park wsiadł do auta, odpalił silnik i dość szybko ruszył spod swojego domu w kierunku mojego.

*Serine*
Usłyszałam jak coś mocno uderza o ziemię. Skoro słyszę dźwięki to znaczy, że nie umarłam. - pomyślałam i otworzyłam oczy, a swój wzrok skierowałam na dwie osoby szamotające się na podłodze. Rozpoznałam czuprynę bruneta, który siedział na drugim chłopaku i obijał mu twarz pięścią.
- Kai! - krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka. Złapałam za jego pięść, która chciała kolejny raz wykonać mocne uderzenie. Wzrok chłopaka powędrował na mnie. Jego klatka piersiowa unosiła się dość szybko, a kosmyki włosów opadały mu na twarz, ale ja utkwiłam wzrok w jego głębokich brązowych oczach. Spojrzał w dół na chłopaka, który pod nim leżał. Wyrwał swoją rękę. Myślałam, że znowu uderzy go. Lecz on złapał go za koszulę, szybkim ruchem podniósł do góry, przyparł do ściany. Niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do jego twarzy.
- Jeszcze raz ruszysz moją kobietę, a zajebie Cię jak psa! Zrozumiano? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. W końcu przerażenie ze mnie zeszło, a uderzyła we mnie wściekłość. Podbiegłam do chłopaka i wymierzyłam mu soczystego prawego.
- Nigdy więcęj się do mnie nie zbliżaj! - wykrzyczałam. Kai złapał mnie, bo chciałam jeszcze raz uderzyć chłopaka pod ścianą. Objął mnie mocno, jedną ręką trzymając mnie za plecami, a drugą ręką przyciskał delikatnie moją głowę do swojej klatki piersiowej. Probówałam uspokoić oddech, po paru próbach mi się to udało. Dzięki bliskości Kaia nie zauważyłam nawet kiedy mój oprawca wybiegł z mojego domu.
- Już spkojnie. - powiedział Kai. Oderwałam się delikatnie od niego, poprawiłam włosy, otarłam łzy.
- Dziękuję. - powiedziałam słabym głosem.
- Nie masz za co. - powiedział z uśmiechem.
- Mam, bo gdyby nie ty.. - chciałam dokończyć te zdanie. Naprawdę chciałam, ale usta Kaia na moich diametralnie mi to uniemożliwyły. Zachłannie wpijał się w moje usta, a ja oddawałam się cała temu pocałunkowi. Odsunęłam się od chłopaka by zaczerpnąć tchu,
- Kocham Cię Kai. - powiedziałam.

1 komentarz:

  1. Aż się popłakałam na końcówce. Matko, jakie to było słodkie. Ouuu <3.
    Jestem ciekawa, dlaczego Shus miałaby uciec i dlaczego robi jej się ciepło na serduszku gdy widzi Kyungsoo.
    Każdy olejny rozdział lepszy niż poprzedni. Czekam na następny, ohorat :*

    OdpowiedzUsuń