- Spotkajmy się dzisiaj. - powiedział brunet. - Przyjdę do ciebie do pracy. - powiedział i się rozłączył. Nie minęło dłużej niż 15 minut gdy zobaczyłam, że chłopak wchodzi do kawiarni. Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Nie patrząc na niego wycierałam blat.
- Wiesz, że musimy to obgadać. - powiedziałam.
Patrzyłam na chłopaka i czekałam, aż powie cokolwiek.
- Serine. - powiedział i przerwał spoglądając na ziemię. - Ja, nie wiem co mam powiedzieć. - powiedział załamany. Widać było, że coś go trapi.
- Miałeś się zastanowić i mi odpowiedzieć. - powiedziałam.
- Co? - chłopak był wyraźnie zdziwiony.
- Co co? - zapytałam. - Miałeś mi powiedzieć czy pójdziesz ze mną na urodziny mojej babci, a Ty zwlekasz cały czas, jakbym Ci coś zrobiła. - powiedziałam nie patrząc na niego. Podobał mi się, fakt. Ale jego serce było już zajęte. Przez Shus. I to było widać na kilometr.
- A co z? - spojrzał na mnie.
- Z czym? - zapytałam krzyżując ręcę na piersi i patrząc na niego.
- No wiesz.. - powiedział a na jego twarzy pojawiły sie rumieńce.
- No nie wiem. - powiedziałam zła. Co on znowu wymyślił?, zapytałam samą siebie.
- No wiesz. Ty i ja... No wiesz. - chłopak podrapał się po głowie. - No wiesz, przespaliśmy się ze sobą. - szepnął do mnie. Wybuchnęłam nie pohamowanym śmiechem. - O co ci chodzi? - spojrzał na mnie zmieszany.
- Czy ty naprawdę myślisz, że się tak upiłam, że przespałam się z tobą na pierwszej randce? - to było dla mnie naprawdę śmieszne.
- Mi urwał się film i nie pamiętam co się działo. - powiedział brunet. Jego twarz była cała czerwona.
- Kiedyś może ci opowiem. - powiedziałam i poszłam na zaplecze. - Na razie Kai. - krzyknęłam, a gdy już mnie nie widział na mojej twarzy pojawił się smutek.
*Shus*
Włączyłam telefon, gdy załapał już zasięg, telefon jakby dostał szału tak wiborwał. Gdy w końcu przestał zobaczyłam, że mam mnóstwo wiadomości od Kaia i Luhana. Moja skrzynka głosowa była zawalona ich wiadomości. Odsłuchałam ostatnią: "Shanti, proszę cię, porozmawiaj ze mną. Daj mi sobie wszystko wyjaśnić. Potrzebuję tej rozmowy. Luhan." Moje serce zaczęło bić o 320 razy szybciej niż powinno. Powoli zabrałam telefon od ucha. W moich oczach pojawiły się łzy. Czułam się okropnie. Nie mogłam znieść tego, że mnie oszukał. Przedsotatnia wiadomość była od Kaia, powiedział, że wyjaśnił wszystko z Sisi i na szczęście jest okay, jego przypuszczenia okazały się być błędne. Ta wiadomość odrobinę poprawiła mi humor. Postanowiłam oddzwonić do niego. Pierwszy syngał, drugi sygnał, trzeci sygnał.
- Halo? - w końcu odebrał.
- Hej. - powiedziałam z uśmiechem. Słyszałam, że brunet słysząc mój głos od razu wstał. To takie normalne,
- Shus. Co się z tobą działo? Dlaczego nie odbierałaś? - zapytał zmartwiony. Uśmiechnęłam się, był taki słodki gdy się o mnie martwił.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam. - Jestem bezpieczna. Nie musisz się o mnie martwić. - powiedziałam próbując go pocieszyć i uspokoić. - Lepiej opowiadaj jak sytuacja z Serine. - zaśmiałam się.
*Luhan*
Nie miałem siły na nic. Bałem się o Shus. Bałem się, że już nigdy więcej nie ze chce ze mną porozmawiać ani spotkać się. Po prostu się bałem. Jak małe 5 letnie dziecko. Dostałem wiadomość, że telefon Shus jest już aktywny. Nie wiedziałem czy zadzwonić, czy odbierze czy odrzuci moje połączenie. Postanowiłem jednak zadzwonić. Pierwszy sygnał, nic, drugi sygnał, nic, trzeci sygnał, nic. Gdy zabrzmiał już 5 sygnał chciałem się rozłączyć, ale wtedy usłyszałem.
- Luhan..
Haha, dobrze, że na palpitacje serca nie zeszła xd. Boże, Kai tak bardzo iks de. Zejdź Shus z Lu bo normalnie oni są dla siebie stworzeni *u*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, OHORAT <3