poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 1.

Słońce już wstawało. Tak jak i ja. - pomyślałam.
- Kolejny nudny dzień długiej i męczącej pracy. - powiedziałam wstając z łóżka. Włożyłam na nogi swoje ulubione kapcie i w piżamach poszłam do łazienki.
- Szybki prysznic powinien mnie obudzić. - powiedziałam. Po szybkim i zimnym prysznicu, ubrałam się i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy nasypywałam płatek do miski. Podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je. Za nimi stał listonosz.
- Witam pana panie Johns. - powiedziałam z uśmiechem.- Znowu rachunki? - zapytałam załamana.
- Nie tym razem, panienko. - zaśmiał się i wręczył mi kopertę.
- A co to? - zapytałam. - Nie mogę powiedzieć. - powiedział wyraźnie listonosz. - Ale to pani sąsiada. - szepnął.
- No skoro pan nie może. - powiedziałam. - Dziękuję i miłego dnia życzę. - powiedziałam gdy odchodził. Zamknęłam drzwi i otwierając kopertę poszłam do kuchni. Wyjęłam z niej jakiś liścik.
Otworzyłam go: "Co Ty na to by spędzić dzisiejszy wieczór u mnie? Kai".
- Jaki dzikus z niego. - zaśmiałam się i odłożyłam list obok miseczki z płatkami. Nalałam sobie mleka i zaczęłam jeść. Biorąc łyżeczkę do ust spojrzałam na zegarek.
- O cholera. To już w pół do 9. Sisi mnie zabije. - powiedziałam. Szybko dokończyłam swoje płatki, pobiegłam do pokoju po telefon, klucze od domu i torebkę. Posprawdzałam wszystkie okna i dopiero wyszłam z domu. Zamknęłam mieszkanie na klucz. Zeszłam na dół.
- Jak to dobrze, że kawiarnia jest tuż za rogiem. - zaśmiałam się dochodząc do swojego miejsca pracy. Weszłam do środka i poszłam za ladę.
- Gdzieś ty była? Za 10 minut otwieramy. - powiedziała Sisi.
- Przepraszam cię, ale miałam ciężką noc i ledwo zdążyłam zjeść śniadanie. - powiedziałam zawiązując fartuszek wokół szyi.
- Musiałam sama wszystko przygotować. Ale dobra. Za karę dzisiaj Ty zostajesz dłużej w pracy, zrozumiano? - zaśmiała się i puściła mi oczko.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem i wzięłam się za ogarnianie sprzętu. Serine poszła przekręcić tabliczkę z "zamkniętę" na "otwarte". Po 5 minutach był już pierwszy klient. Oczywiście ja go musiałam obsłużyć. A był to mój arogancki sąsiad.
- Witam, w czym mogę służyć? - zapytałam nie patrząc na niego.
- Może tak byś spojrzałą klientowi w oczy? - zapytał tym swoim złośliwym głosem. Podniosłam oczy do góry.
- Więc, w czym mogę służyć? - powtórzyłam.
- Daj mi zwykłą kawę, ale taką mocną. - powiedział.
- Dla kogo? - zapytałam.
- Nie udawaj, że nie wiesz. - zaśmiała się. - Podpisz dla księcia z bajki. - powiedział i odszedł do stolika.
- Jak ja go nie lubię. - powiedziałam robiąc kawę.
- Słyszałem. - zaśmiał się parszywie. Nic mu nie odpowiedziałam tylko robiłam dalej to co dla mnie należało. Po zrobieniu kawy, napisałam na kubku "Sehun".
- Dla dupka! - powiedziałam i Sehun się na mnie spojrzał. - Tak dla ciebie. - powiedziałam stanowczo.
Podszedł do lady.
- Powinnaś być milsza dla klientów. - powiedział, zabrał swoje zamówienie i poszedł z powrotem do stolika. Nie odpowiedziawszy mu nic obsługiwałam dalej klientów. Wybila godzina 12. Przerwa obiadowa.
- W końcu. - powiedziałam do Sisi.
- Co już masz dość? - zaśmiała się.
- Nie o to chodzi, ale ten pierwszy klient to mój sąsiad. Totalny z niego dupek. - powiedziałam,
- Zauważyłam, a patrzy się na ciebie takim wzrokiem jak by miał ochotę złapać cię i zaprowadzić do siebie do domu, a potem to już wiesz co zrobić. - zaśmiała się i stuknęła swoim biodrem o moje.
- Weż, przestań. fuuu. - powiedziałam i zaśmiałam się. Nie zdejmując fartuszka, poszłam na zaplecze, wyjęłam z lodówki jakieś kanapki i zaczęłam jeść. Przyszła Sisi.
- Jakiś przystojny koleś do ciebie. Mówi, że cie zna i musi z tobą porozmawiać. - powiedziała dziwnie uśmiechnięta. Przestraszyłam się trochę, ale dokończyłam kanapkę i poszłam do tego gościa.
- Kai!  - krzyknęłam uradowana. Wyszłam zza lady i mocno uściskałam go na przywitanie. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam
- Przyszedłem po odpowiedź co do mojego liściku. - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Kompletnie o tym zapomniałam. - powiedziałam. - Ale okay, chętnie. - uśmiechnęłam się.
- No okay, to przyjść po ciebie po pracy? - zapytał miło.
- Dzisiaj siedzę dłużej. - odpowiedziałam.
- To żaden problem. - powiedział.
- No okay. To do zobaczenia po pracy. - uśmiechnęłam się. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Sisi spogląda z Kaiem.
- Spodobał ci się co? - zaśmiałam się.
- Co? Mi? Nieee. - odpowiedziała rumieniąc się. Zaśmiałam się.
- Idź i go obsłuż. - powiedziałam.
- Ja obsłuże drugiego klienta. - powiedziałam. Sisi poprawiła włosy i poszła obsłużyć bruneta. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna, który się do mnie uśmiechał.
- W czym mogę służyć? - zapytałam z uśmiechem.
- Mocną latte. - odpowiedział blondyn. - Ale jakbyś mogła to podałabyś mi ją do stolika? - zapytał.
- Oczywiście. A jakie imię napisać? - zapytałam.
- Lu. - odpowiedział i poszedł do stolika. Zaczęłam robić kawę, gdy już skończyłam napisałam imię i zbarałam kawę do klienta. Niestey gdy szłam ktoś mi podciął nogę i prawie bym się wywróciła. Na szczęście ten blondyn mnie złapał.
- Dziękuję. - powiedziałam zarumieniona. - Boże. - spojrzałam na wylaną kawę na podłodze. Przykucnęłam, wyjęłam szmatkę zza paska i zaczęłam to sprzątać.
- Zostaw. Ja to posprzątam. - powiedział Lu.
- Emm. Nie to należy do moich obowiązków. - odpowiedziałam.
- Daj. - powiedział i zabrał ode mnie szmatkę. - Ty lepiej idź zrób mi drugą kawę. - zaśmiał się.
- No dobrze. - odpowiedziałam speszona. Wstałam i poszłam mu zrobić drugą kawę, tym razem udało się bez żadnych wypadków podać ją klientowi.
- Dziękuję. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Nie ma za co. - powiedziałam i poszłam za ladę. Po tym zdarzeniu dzień zleciał mi tak szybko, że kompletnie wyleciało mi z głowy, że miał przyjść po  mnie Kai.
- Hej śliczna. - powiedział gdy przyszedł.
- Hej. - odpowiedziałam zmęczona.
- Ojej, marnie wyglądasz. - powiedział.
- Jestem mega zmęczona. - powiedział.
- To może nie będę cię męczył i pójdziesz do domu położyć się spać? - zapytał.
- Przepraszam cię Kai. - powiedziałam.
- Nie masz za co. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Może zaproś Serine gdzieś? - podrzuciłam mu pomysł. - Wpadłeś jej w oko. Poczekaj, zawołam ją. Serine! - krzyknęłam, a brunetka w oka mgnieniu znalazła się przy mnie. - No dalej. - szepnełam do Kaia, a sama poszła sprzątać na stolikach. Zauważyłam, że blondyna już nie ma. Poszłam posprzątać, więc jego stolik. Pod kubkiem znalazłam wiadomość napisaną na serwetce. "Do brunetki od wypadków." Zabawne. - pomyślałam, ale czytałam dalej, "Będę tu jutro o tej samej porze. Mam nadzieję, że znowu się spotkamy. Lu."
Słodkie. - pomyślałam. Schowałam liścik do kieszeni i posprzątałam. Potem przebrałam się i poszłam do domu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

1 komentarz:

  1. Kai, omnomnomnomnom ♥
    Czekam na kolejny, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej ^o^

    OdpowiedzUsuń