Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Chłopacy, to wy się znacie? - zapytałam zszokowana.
- Tak. - odpowiedział Luhan nie patrząc na mnie.
- Byliśmy kiedyś razem w zespole. - dopowiedział Kai, a wewnętrzna walka między nimi dalej trwała. Bałam się odezwać. Czułam rosnące napięcie z minuty na minutę.
- Chłopacy. - powiedziałam. - Ej! - krzyknęłam gdy nie zwrócili na mnie uwagi.
- Co? - Kai i Luhan w tym samym momencie spojrzeli na mnie.
- O co wam chodzi? - zapytałam krzyżując ręce na piersi.
- Nie ważne. - powiedział Luhan i wyszedł z domu popychając Kaia swoim barkiem.
- Jezu. - powiedziałam i poszłam usiąść na sofie. Kai zamknął za Luhanem drzwi i usiadł obok mnie.
- Co on tutaj robił? - zapytał zdenerwowany brunet.
- Masz z tym jakiś problem? - zapytałam zła. - Nawet nie wiedziałam, że się znacie. - powiedziałam opierając głowę o swoje dłonie, patrząc w ziemię.
- Mówiłem ci, że kiedyś byłem w zespole. - powiedział.
- Pamiętam, ale do tej pory nie chcesz mi powiedzieć przez co. - stwierdziłam spoglądając na niego.
- Bo to nie rozmowa na ten czas. - oznajmił i spojrzał na telewizor.
- A kiedy nadejdzie ten czas? - zapytałam prostując się. Spojrzał na mnie. Widziałam, że się waha. Widać było po nim, że powstrzymuję się przed czymś. - Kai. O co chodzi? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć. - powiedziałam łapiąc go za rękę. Spojrzał na nasze dłonie. Wstał wyplątując się z mojego delikatnego uścisku.
- Właśnie o to chodzi, że nie mogę! - krzyknął. Nie pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Zawsze się tak zachowuję gdy pytam go o zespół.
- Nie rozumiem cię! - krzyknęłam. - Mówisz, że jesteś moim przyjacielem, ale ukrywasz przede mną całą swoją przeszłość. - powiedziałam ukrywając twarz w dłoniach.
- Shanti. - powiedział spokojniej. Usiadł obok mnie. Przyciągnął do siebie i przytulił mocno.
- Nie rozumiesz mnie. - zaczęłam mu płakać. - Nie wiesz jak to jest stracić całe swoje życie. Nie wiesz jak to jest nic nie pamiętać. - nie mogłam opanować płaczu.
- Cii. No już spokojnie. - chłopak próbował mnie uspokoić. - Przypomnisz sobie wszystko. Obiecuję. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. Powoli się uspokojałam, bicie mojego serca wracało do normalnego tempa, oddech stawał się głębszy, nie był już taki płytki. Wzięłam ze stolika chusteczki, starłam rozmazany makijaż. Gdy już całkowicie się uspokoiłam byłą gotowa do rozmowy.
- Chciałeś ze mną rozmawiać. - przypomniała patrząc na niego. Kai, który bawił się kosmykiem moich włosów, napiął się cały. Zabrał rękę z moich włosów i usiadł prosto. - Kai, stało się coś? - zapytałam. Jego zmiana zachowania trochę mnie przeraziła.
- Nie wiem od czego zacząć. - powiedział. Nie patrzył na mnie. Moje serce znowu zaczęło szaleć.
- Kai. - wziełam głęboki wdech. - Powiedz mi co się stało. - próbowałam brzmieć spokojnie. Kai wziął głęboki wdech.
- Wczoraj zaprosiłem przecież Sisi do kina. Po filmie poszliśmy do mnie, wypiliśmy trochę i chyba się ze sobą przespaliśmy. - powiedział to wszystko na jednym wydechu. Wielka gula utknęłam mi w gardle. Nie wiedziałam co powiedzieć. Serine z pozoru wydawała się być twardą dziewczyną, ale w środku jest naprawdę bardzo wrażliwa. Jeżeli poszła do łóżka z Kaiem na pierwszej randce to naprawdę on się jej spodobał.
- Co zrobiłeś? - wydarłam się na niego wstając z sofy. Zaczęłam krążyć w tą i z powrotem. - Jak mogłeś? - zapytała bardziej zawiedziona niż zła.
- To nie moja wina. Urwał mi się film. Nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. - powiedział nie patrząc na mnie.
- To skoro urwał ci się film, to skąd takie podejrzenia, że się ze sobą przespaliście? - zapytałam poirytowana.
- Rano.. Gdy się obudziłem.. - przerwał. Widać było, że mu głupio o tym mówić. - Znalazłem zużytą prezerwatywę koło łóżka. - nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Jezu. Kai, coś Ty narobił. - nie wiedziałam czy mam go uderzyć czy usiąść i się rozpłakać. Zdecydowałam, że pójdę do kuchni po coś do picia. Po coś mocniejszego. W lodówce miałam tylko jakieś wino, ale lepsze to niż nic. Wzięłam butelkę, dwie szklanki i zaniosłam do salonu. Podałam jedną szklankę brunetowi, drugą wzięłam sobie. Otworzyłam już odkorkowane wino. Nalałam trunku sobie i chłopakowi. Wzięłam szklankę i wypiłam wszystko na raz. Kai zrobił to samo. Nie umiałam w tej chwili z nim rozmawiać.
- Kai. - nie mogłam wypowiedzieć nic więcej. Wzięłam głęboki wdech i spróbowałam jeszcze raz. - Kai, lepiej będzie jak pójdziesz do domu. - powiedziałam nie patrząc na niego. Brunet spojrzał się na mnie. Nic nie mówiąc odstawił szklankę na stół. Wstał z sofy i udał się w stronę drzwi. Przy drzwiach odwrócił się w moją stronę. Czekał aż coś powiem. Nie odezwałam się słowem. Chwilę po tym jak Kai opuścił moje mieszkanie postanowiłam udać się na spacer. Zabrałam telefon, kurtkę i klucze od domu. Wyszłam z mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i zeszła na dół. Gdy wyszłam z śmierdzącej tanim winem klatki schodowej, uderzyło we mnie świeće powietrze. To było coś czego potrzebowałam. Skierowałam się w stronę najbliższego parku. Po drodze nie spotkałam ani jednego człowieka, nie przejechał ani jeden samochód. Była cisza i spokój, coś czego potrzebowałam. Po drodze odpaliłam sobie papierosa. Wypaliłam prawie całego za nim dotarłam do wyznaczonego celu. Weszłam do parku i usiadłam na najbliższej ławce. Oparłam się plecami o nią, odchyliłam głowę do tyłu i starałam przypomnieć sobie cokolwiek. Niestey jak zwykle szło to na nic. Dorobiłam się tylko okropnego bólu głowy. Zamknęłam oczy próbując pozbyć się tego bólu.
- Hej. - usłyszałąm przyjemny głos. Był mi znajomy, dlatego szybko spojrzałam na osobę, która do mnie podeszła. Ta twarz, pomyślałam.
- My się przypadkiem nie znamy? - zapytałam stojącej na przeciwko mnie osoby.
- Nie, ale możemy się poznać. - powiedział nieznajomy uśmiechając się.
Pili wino ze szklanek iks de, to musiało być nieźle.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny bo ciekawi mnie ten osobnik co podszedł do Shanti.
3 rozdział dodaję xd. OHORAT <3