niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 6.

Patrzyłam się na osobę, którą poznałam wczoraj. Był to ten miły, wysoki, brunet, z którym rozmawiałam do późna w parku.
- Tak to ja. - powiedział uśmiechnięty. Gdy zobaczyłam jego uśmiech, moje serce zaczęło bić szybciej. 
- Co tutaj robisz? - zapytałam uśmiechając się do niego.
- Przyszedłem po picie. - zaśmiał się podnosząc do góry głowę. - I przyszedłem cię zobaczyć. - powiedział już bardziej poważny. Czułam motylki w brzuchu. Byłam wniebowzięta gdy go zobaczyłam. Naprawdę wydawał mi się znajomy. 
- Miło mi. - powiedziałam poprawiając kosmyk włosów. - Zaraz podam ci twoje zamówienie. - powiedziałam robiąc napój dla klienta. Dla niezwykle przystojnego klienta. Nie mogłam skupić się na robieniu zamówienia. W mojej głowie cały czas pojawiał się jego uśmiech. I jego głębokie brązowe oczy. Gdy skończyłam, podałam mu jego zamówienie.
- Proszę, o to twoje cappuccino. - zaśmiałam się podając mu napój. 
- Dziękuję. - odpowiedział. Przy odbieraniu picia, musnął moje palce swoimi. Przeszedł mnie delikatny dreszcz. Odchrząknęłam. 
- Coś jeszcze dla ciebie? - zapytałam, poprawiając fartuszek.
- Tak. Potrzebuję informacji na temat pewnej osoby. - powiedział poważnie opierając się o ladę.
- Słucham. - powiedziałam poważna przybliżając się do niego.
- Możesz mi powiedzieć.. - zaczął. - O której dzisiaj kończysz? - zapytał z poważną miną, a potem się zaśmiał. 
- Weź. - zaśmiałam się i delikatnie uderzyłam go ręcznikiem, który akurat leżał na ladzie obok mojej ręki. 
- No co? - zapytał śmiejąc się. - Pytam poważnie. - powiedział i puścił do mnie oczko. Spojrzałam na zegarek i na ludzi znajdujących się w kawiarni. 
- Poczekaj tutaj. - powiedziałam i poszłam na zaplecze porozmawiać z Serine. - Sisi! - zawołałam. Brunetka natychmiast pojawiła się obok mnie.
- No co tam? - zapytała uśmiechnięta. Przypomniało mi się wszystko co powiedział mi Kai. Zaniemówiłam. Nie mogłam wypowiedzieć słowa. - Halo! Ziemia do Shus! 
- Emm. Mogę dzisiaj wcześniej wyjść? - zapytałam brunetki zachrypniętym głosem.
- A co ty? Źle się czujesz? - zapytała.
- Nie, tylko umówiłam się. - powiedziałam już lepszym głosem. Brunetka pisnęła.
- Hahah. Wiedziałam. Z tym przystojnym blondynem, prawda? - zapytała zabawnie ruszając brwiami.
- Właśnie nie. - powiedziałam, patrząc na ziemię. Przypomniało mi się zajście z Luhanem w nocy.
- Ej, co jest? - zapytała Serine widząc, że nie jestem zadowolona z przypominania mi o nim.
- Nic. - powiedziałam patrząc na nią. - To mogę? - zapytałam ponownie.
- Tak. - powiedziała podejrzliwie na mnie patrząc.
- Dziękuję. - powiedziałam i cmoknęłam ją w policzek. Wybiegłam z powrotem do chłopaka, który na mnie czekał.
- Pytałeś o której kończę, tak? - zapytałam. Chłopak przytaknął zamyślony. - No to kończę właśnie w tej chwili. - zaśmiałam się. 
- O to świetnie się składa, bo mam wolny wieczór. - zaśmiał się.
- Poczekaj tylko pójdę po..
- Po to? - zapytała Serine trzymając moją kurtkę i torebkę.
- Tak. - zaśmiałam się. - Dziękuję. - powiedziałam. Zdjęłam fartuszek, założyłam kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam zza lady. - Do jutra. - powiedziałam do Serine.
- Idziemy? - zapytał brunet zabawnie podając mi swoją dłoń.
- Tak. - odpowiedziałam śmiejąc się. Wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z kawiarni. -To gdzie idziemy? - zapytałam patrząc na okolice.
- Do mnie. - powiedział brunet nie patrząc na mnie. Kiwnęłam głową na znak zgody i szliśmy w ciszy.
- Mogę się ciebie o coś zapytać? - spojrzałam na niego, a on spojrzał na mnie.
- Oczywiście. - odpowiedział.
- Jak masz na imię? - zapytałam. Brunet nic nie odpowiedział tylko skręcił w prawo na jakieś podwórko. Zgadywałam, że na jego podwórze. Spojrzałam na jego dom. Był ogromny. Moje malutkie mieszkanie w porównaniu z jego domem, było jak mój paznokieć. Weszliśmy do środka. Oczywiście chłopak otworzył mi drzwi. Zafascynowana jego wnętrzem zapomniałam, że chłopak nie odpowiedział na moje pytanie. Zaprowadził mnie do salonu.
- Usiądź sobie. - powiedział i wskazał na sofę. Zdjęłam kurtkę i usiadłam na miejscu wskazanym przez niego. Chłopak gdzieś poszedł. Wrócił po chwili z dwoma kubkami czegoś ciepłego. 
- Proszę. - powiedział. Podziękowałam, wzięłam kubek. Okazało się, że to herbata. Delikatnie się napiłam, aby nie poparzyć języka. 
- Pytałaś się mnie jak mam na imię. - powiedział chłopak, patrząc przez okno. Odstawiłam kubek z herbatą na stół i popatrzyłam na niego.
- Tak. - potwierdziłam. Chłopak spojrzał się na mnie.
- Shus. - powiedział. Spojrzałam na niego. On też mnie zna, pomyślałam. Nie powiedziałam nic. - Muszę ci o czymś powiedzieć, ale obiecaj mi, że nie uciekniesz stąd i dasz mi wszystko sobie wyjaśnić. - poprosił patrząc mi w oczy.
- Obiecuję. - powiedziałam. Popatrzył na mnie, wziął głeboki wdech. Wypuścił powoli powietrze.
- Shus. Pewnie w tej chwili zastanawiasz się skąd znam twoje imię. - przerwał na chwilę. Wstał ze swojego miejsca, podszedł do szafki, wziął stamtąd jakieś zdjęcie w ramce. Usiadł. Patrzył się na to zdjęcie przez jakąś chwilę. Uśmiechnął się.
- Poznajesz? - zapytał podając mi ramkę ze zdjęciem. Na tym zdjęciu byłam ja.
- Przecież to ja. Tylko, że sprzed 3 lat. - powiedziałam. - Co to ma znaczyć? - zapytałam.
- Nazywam się Park Chan-Yeol. Ale mówiłaś na mnie Channie. - powiedział, a ja spojrzałam na niego. 

1 komentarz:

  1. ZOSTAW MOJEGO BIASA SÓL MACZ ;(((((((((.
    Zazdrosna jestem, bo Channie is only my xd.
    Czekam na kolejny i weź ty się zajmij Sehunem albo Luhanem xd, haha.
    OHorat <3

    OdpowiedzUsuń