czwartek, 21 stycznia 2016

Rozdział 2.

Obudził mnie dzwoniący telefon. Zaczęłam go szukać pod poduszką, ale go tam nie było. Wstałam z łóżka, żeby go poszukać. Znalazłam go na biurku, pod książkami. Dzwoniła Sisi.
- Halo. - powiedział odbierając telefon.
- No hej. - usłyszałam z drugiej strony słuchawki. To nie był głos Sisi.
- Kai?! - zastanawiałam się dlaczego mój przyjaciel dzwoni do mnie z telefonu Serine. - Czemu dzwonisz z telefonu Si? - zapytałam.
- Bo mój padł wczoraj wieczorem, a muszę z tobą porozmawiać. - powiedział. Jego głos brzmiał dziwnie. Inaczej.
- Stało się coś? - zapytałam zmartwiona.
- To nie rozmowa na telefon. - odpowiedział. - Wiem, że masz dzisiaj wolny dzień od pracy, wpadnę do Ciebie wieczorem. - powiedział i rozłączył się nie dając mi dojść do słowa. Spojrzałam zdziwiona na telefon. Była godzina 10:23. Stwierdziłam, że już nie warto mi się kłaść do łóżka.
- Powinnam zrobić coś pożytecznego. - powiedziałam do siebie wchodząc do kuchni. Miałam małe mieszkanie. Jeden pokój, łazienka, kuchnia i malutki salon. Ale jak dla jednej osoby, było to wystarczające. Pozbierałam wszystkie naczynia i włożyłam je do zmywarki. Włączyłam zmywarkę, związałam włosy w bylejakiego koka, wyglądałam w nim śmiesznie, i poszłam po odkurzacz. Odkurzyłam wszystkie podłogi i dywany jakie miałam w domu. Dużo ich na szczęście nie miałam. Zmęczona oparłam się o rurke do odkurzacza i usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Było coś po 12, więc to nie mógł być Kai. Poszłam otworzyć drzwi. Spojrzałam przez wizjer, ale ujrzałam tylko bujną blond czuprynę. Zastanawiałam się kto to może być, gdy osoba stojąca za drzwiami podniosła do góry głowę. To był ten chłopak z kawiarnii, pomyślałam. Nie zastanawiając się nad niczym szybko otworzyłam drzwi.
- Hej. - powiedziałam, a potem przypomniałam sobie jak wyglądam. Twarz cała czerwona ze zmęczenia, włosy związane bylejak, w dodatku byłam w piżamie.
- Cześć. - odpowiedział z uśmiechem. - Mogę wejść? - zapytał i wskazał na moje mieszkanie.
- Tak. - odpowiedziałam. Gdy wchodził do domu patrzyłam na ziemię. Zamknęłam za chłopakiem drzwi. - Skąd masz mój adres? - zapytałam. Jak na razie to było najważniejszą sprawą. 
- Od twojej koleżanki z pracy. Byłem tam przed chwilą, ale ciebie nie było, więc zapytałem się jej czemu cię nie ma, a ona odpowiedziała, że dzisiaj masz wolne, więc poprosiłem ją o twój adres. - cały czas był uśmiechnięty, ale dla mnie robiło się to coraz dziwniejsze. 
- Dlaczego szukałeś mnie dzisiaj w kawiarni? - zapytałam. 
- Napisałem ci przecież liścik, że będę tam o tej samej godzinie co wczoraj, bo chciałem z tobą porozmawiać. - odpowiedział. - Nie znalazłaś serwetki? - zapytał zdziwiony.
- Znalazłam. - powiedziała. - Ale kompletnie o tym zapomniałam. - przyznałam się.
- No więc, chyba dobrze, że tu przyszedłem. - powiedział uradowany.
- Okay. - powiedziałam i powoli wycofywałam się w stronę salonu. - To co tutaj robisz? - zapytałam.
- Chciałem cię zobaczyć. - odpowiedział poważnie. - I chciałem cię lepiej poznać. - zaśmiał się.
- Wiesz to trochę dziwne, że poznaliśmy się wczoraj, a ty następnego dnia przychodzisz do mnie do domu  i mówisz, że chcesz mnie poznać bliżej. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Chyba nie myślisz, że chcę ci coś zrobić? - zapytał patrząc na mnie. Nic nie odpowiedziałam. - Ty naprawdę tak myślisz. - powiedział poważnie. - Chodź. - złapał mnie za rękę. Odruchowo chciałam się wyrwać, ale powsztrzymałam ten odruch i poszlismy usiąść na kanapie w salonie. - Ładnie tu masz. - powiedział.
- Może być, ale i tak nic lepszego nie wynajmę za pensję kelnerki. - powiedziałam, wzruszając ramionami. 
- Możesz pracować u mnie. - oznajmił. 
- Co? - zapytałam zszokowana. - Nie znam cię, aż tak dobrze, żeby u ciebie pracować. - powiedziałam zabierając swoją dłoń z jego. Spojrzał na nie, zauważyłam, że odebrał to bardzo osobiście. 
- A jak zaczynałaś pracę w tej kawiarni, to znałaś pracodawcę? - zapytał patrząc na mnie.
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo. - Ale znałam już wtedy Serine. 
- No dobrze. Nie ważne. Zapomnij, że o tym mówiłem. - powiedział i spojrzał na ziemię. Zrobiło mi się trochę głupio. Może on naprawdę nie ma złych zamiarów wobec mnie, a ja traktuję go jak wroga.
- Chciałeś mnie bliżej poznać, prawda? - zapytałam zmieniając temat. Spojrzał na mnie.
- Tak. - odpowiedział już bardziej weselszy. Złapałam go za rękę i nic nie mówiąc zaprowadziłam do swojego pokoju. Wskazałam mu, żeby usiadł na łóżku. Gdy chłopak już siedział, wyjęłam z szuflady przy biurku album ze zdjęciami. Podałam mu go. Otworzył go.
- To ty? - zapytał uśmiechnięty patrząc na zdjęcia.
- Tego nie wiem. - odpowiedziałam, a on spojrzał natychmiast na mnie.
- Jak to? - zapytał zdziwiony.
- Widzisz, mam 23 lata i mieszkam sama. Sama też się utrzymuję. Nie wydaję ci się to dziwne? - zapytałam patrząc na niego.
- No wiesz. Szczerze pomyślałem, że w tym wieku chcesz się już bardziej usamodzielnić. Więc opowiedz mi co się stało. - poprosił.
- Nie wiem. Wiem, że miałam jakiś wypadek, który spowodował, że spałam. Spałam przez długie 3 lata. - powiedziałam. Złączyłam swoje palce i patrzyłam w ziemię.
- Byłaś w śpiączce? - zapytał chłopak.
- Tak. - odpowiedziałam nie patrząc na niego. Wzięłam ten album z domu, w którym podobno się wychowywałam, bo miałam nadzieję, że może coś sobie przypomnę, ale nic. Każdego wieczora siadam z tym albumem i z całych sił staram się sobie coś przypomnieć, ale to na nic. Tak jakby coś blokowało mi te wspomnienia. - spojrzałam na niego. Wiedziałam, że mam w oczach łzy. O moim wypadku wiedzą tylko dwie osoby, no i teraz Lu. -  A właśnie. Jak masz na imię? Bo Lu to raczej nie jest twoje pełne imię. - zaśmiałam się.
- Em.. Mam na imię Luhan. - powiedział słabym głosem patrząc nadal na zdjęcia. - Ykhym. - odchrząknąl. - Luhan. - poprawił się i spojrzał na mnie. - A ty jak masz na imię? - zapytał.
- To Sisi ci nie powiedziała? - zapytałam zdziwiona.
- Jakoś wypadło mi z głowy. - powiedział speszony.
- Mam na imię Shanti. Ale możesz mówić mi Shus. - powiedziałam zadowolona. Bardzo lubiłam swoje imię. 
- To co oglądamy dalej? - zapytał.
- Jasne. - powiedziałam i oglądaliśmy dalej albumy. Obejrzeliśmy wszystkie i stwierdziłam, że może obejrzymy jakiś film. Luhan bez niczego się an to zgodził i poszliśmy do saloniku włączyć telewizor. Leciała jakaś komedia. Śmieliśmy się cały czas. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo. - odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- I jak randka? - usłyszałąm wesoły głos swojej przyjaciółki.
- Nie wiem o co ci chodzi. - zaśmiałam się patrząc na Luhana.
- No dobrze wiesz o co mi chodzi. O tego przystojnego blondyna, któremu podałam twój adres. - zaśmiała się.
- A właśnie. - powiedziałam poważniejszym głosem. - O tym to raczej musimy porozmawiać. 
- Emm. Co? Nie słyszę cię! Chyba tracę zasięg. - i się rozłączyła.
- Kto dzwonił? - zapytał blondyn.
- Serine. - odpowiedziałam krótko i poszłam usiąść obok chłopaka. Objął mnie ramieniem, czułam się przy nim bezpieczna. Jak bym go już znała. W jego towarzystwie czułam się tak jakbym była na swoim miejscu. Dziwne uczucie, zwłaszcza, że dopiero co go poznałam. Gdy film dobiegł końca, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - powiedziałam, ale Luhan i tak poszedł za mną. Podeszłam do drzwi, żeby je otworzyć. Otworzyłam je, a za nimi stał Kai.
- Hej. - powiedziałam uśmiechnięta.
- Co on tu robi? - zapytał wściekły Kai.
- To ja powinienem zadać te pytanie tobie. - odpowiedział twardo Luhan.

1 komentarz:

  1. Oddaj Kaia ;(((( !
    Rodział super, czekam na kolejny, bo Kai musi być Serine iks de :D <3

    OdpowiedzUsuń